Koniec XIX wieku w Londynie. Anarchista Alfred Verloc jest rosyjskim agentem. Na zlecenie ambasady Rosji ma przeprowadzić zamach bombowy na obserwatorium Greenwich.
Praca w królewskim obserwatorium w Greenwich za dnia nigdy nie była zbyt emocjonująca. Nocami naukowcy wpatrywali się w niebo, poszukując nowych ciał niebieskich, w świetle słońca dokonywali żmudnych obliczeń. Tym też zajmowali się 15 lutego 1894 roku. Jednak po południu, kwadrans przed szóstą, spokój badaczy zakłócił huk eksplozji. Na zewnątrz, w otaczającym placówkę parku, grupka gapiów zebrała się wokół ciężko rannego człowieka. Ślady krwi na śniegu wskazywały, że gdy mężczyzna próbował podłożyć bombę pod murem obserwatorium, nastąpiła przedwczesna detonacja. Niedoszły zamachowiec, zidentyfikowany przez policję jako Francuz Martial Bourdin, nie przeżył tego wypadku, zabierając do grobu tajemnicę ataku na królewskie obserwatorium.
Jako tajny współpracownik Mieczysław Białas doprowadził do wielu wsyp, aresztowań i wyroków śmierci. Był kamuflowany przez funkcjonariuszy UB, specjalnie kierujących podejrzenia na innych uczestników zdarzeń.
Szczególnie tragiczne było wydanie własnego brata, walczącego w 6. Brygadzie Wileńskiej, a po aresztowaniu nakłanianie go do zeznań. Do końca życia pozostał jednak nierozpoznany przez otoczenie jako agent bezpieki. Kamuflaż okazał się doskonały.
Matka chłopców była już aresztowana i odbywała karę kilku lat więzienia – za pomoc udzielaną partyzantom. Po podpisaniu deklaracji współpracy Mietek został oznaczony kryptonimem „Małachowski” (zmienionym później na kryptonim „Michał”).
Agent został przerzucony na teren powiatu Sokołów Podlaski i wprowadzony do akcji. Już jego pierwsze działania przyniosły resortowi sukces.
Pod pozorem spotkania z bratem z okazji Świąt Wielkanocnych odwiedził obozowisko oddziału porucznika Józefa L. Małczuka „Brzaska” (komendanta powiatu Sokołów Podlaski).
Było ono w tym czasie wizytowane również przez szereg osób z miejscowej siatki konspiracyjnej, co pozwoliło resortowi zrzucić odpowiedzialność na inną osobę, kamuflując rzeczywistego sprawcę likwidacji pododdziału. Agent „Małachowski” poinformował szefa PUBP w Sokołowie Podlaskim o miejscu postoju partyzantów.
W wyniku obławy poległ por. „Brzask” i dwaj jego żołnierze. Korzystając z wiedzy „Małachowskiego” „zdjęto” też całą rozpracowaną siatkę „Huzara” i „Brzaska” z rejonu Jabłonny. Aresztowania objęły łącznie 64 osoby. To tylko przykład jednej z wielu jego „udanych” akcji.
Los agenta „Michała” został z kolei wyznaczony przez przełożonych z resortu, którzy nie zapomnieli o nim do końca jego życia. Został przeniesiony w inny rejon Polski, gdzie kontynuował naukę. W PRL zrobił karierę. Został członkiem partii, pracował jako wicedyrektor jednej z wrocławskich szkół średnich. Jako agent był czynny jeszcze przez wiele lat.
W ostatnim okresie życia poprosił o zwolnienie z obowiązków TW, gdyż liczne funkcje w pracy organizacyjnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nie pozwalały mu na sprawne wykonywanie zadań. Zmarł 16 grudnia 1981 r. jako zasłużony pedagog i „wychowawca wielu pokoleń młodzieży”.
Był także poetą i pozostawił po sobie szereg wysoko ocenianych przez specjalistów wierszy. Opisywały one autentyczne wydarzenia: śmierć jego brata – „Boruty”, sprofanowanie jego grobu przez żołnierzy KBW, aresztowanie i proces matki, agenturalną misję na Podlasiu, likwidację patrolu ppor. „Brzaska”, likwidację patrolu „Arkadka” – itp. W wierszach opisywał to, czego sam doświadczył, ale nikt nie domyślał się z jakiej perspektywy! Czytelnikom jego poezji nigdy pewnie nie przyszło do głowy, że to, co wydawało im się „licencją poetycką” jest tragicznie realne…
Telewizyjna wersja spektaklu, którego premiera odbyła się w Starym Teatrze im. H. Modrzejewskiej w Krakowie 17 maja 1992 roku. „Tak zwana ludzkość w obłędzie” to tytuł ostatniej, zaginionej sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza (1885-1939). Właściwie zachował się tylko jej tytuł, obsada i daty: „Komponowanie zaczęte 6-7 V 1938. (...) Pisanie zaczęte 1 VI...”.
Choć krzesła nadal tkwią na blatach stołów, zaś Brendan –
barman, a zarazem właściciel lokalu, krząta się jeszcze z miotłą,
pierwszy z gości już leje sobie piwo do kufla. Za chwilę w drzwiach
staje następny.
Jack i Jim to bywalcy pubu, przyjaciele Brendana i tak
jak on – starzy kawalerowie. Nie mają wiele pracy w swym warsztacie
samochodowym, więc godzinami przesiadują w pustawym lokalu.
Wraz z Brendanem piją, snują po raz setny tyleż ambitne, co nierealne
plany, świntuszą o damach, pysznią się mizernymi wygranymi na
wyścigach konnych, dyskutują zawzięcie, skąd wieje wiatr: z
zachodu, czy południowego zachodu? Z utęsknieniem czekają na
przyjazd niemieckich turystów, którzy ożywią na kilka tygodni senną
irlandzką wioskę i zostawią trochę grosza miejscowym.
7 października 2012 w hali produkcyjnej TVP zakończyły się zdjęcia do telewizyjnej wersji „Tanga” Sławomira Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego. 10 października dotarła tragiczna wiadomość o nagłej śmierci Reżysera. Dalsze prace nad spektaklem – montaż i udźwiękowienie – przebiegły z udziałem najbliższych współpracowników Profesora, pod kierunkiem Jana Englerta, odtwórcy jednej z ról w spektaklu i dyrektora artystycznego Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie 29 października 2009 roku na Scenie przy Wierzbowej miała miejsce premiera przedstawienia.
Jerzy Jarocki już po raz drugi w swej karierze sięgnął po „Tango”, jedną z wcześniejszych, a jednocześnie najsławniejszych sztuk Sławomira Mrożka. Ta tragikomedia, utrzymana w poetyce groteski, tylko z pozoru wydaje się zabawna. Jest utworem demaskującym prymitywny i brutalny ustrój totalitarny. Jest również kpiną z tak zwanej elity intelektualnej, która w swych eksperymentach często podąża drogą prowadzącą do zniewolenia. To wybitna inscenizacja Jarockiego. Reżyser wraz ze scenografem Jerzym Jukiem Kowarskim odnaleźli współczesne brzmienie i na nowo odkryli strukturę sztuki Mrożka. Właśnie te strukturalne – architektoniczne rozwiązania inscenizacyjne są tak odkrywcze i nowatorskie. Trzyaktowy dramat został podzielony na dwie części i dwie przestrzenie.
Jak zawsze w swoich przedstawieniach, Jerzy Jarocki i tym razem postawił na znakomitych aktorów. Każda z postaci kreowanych przez Jana Englerta, Ewę Wiśniewską, Jana Frycza, Katarzynę Gniewkowską, Marcina Hycnara, Grzegorza Małeckiego czy Kamillę Baar nabrała indywidualnego wyrazu, każda ma swoją oryginalną historię.
Telewizyjna wersja „Tanga” nie jest prostym „przeniesieniem” spektaklu teatralnego do studia TV. Jerzy Jarocki dokonał specjalnie dla potrzeb Teatru TV kolejnego opracowania tekstu, a dekoracja teatralna została przystosowana przez scenografa Jerzego Juka Kowarskiego do potrzeb realizacji telewizyjnej, której podjął się znakomity operator – Zbigniew Wichłacz.
Autor: Sławomir Mrożek
Reżyseria: Jerzy Jarocki
Realizacja TV: Zbigniew Wichłacz
Scenografia: Jerzy Juk Kowarski
Opracowanie muzyczne: Stanisław Radwan
Choreografia: Leszek Bzdyl
Układ scen walki: Wiesław Chmieliński
Obsada: Kamilla Baar (Ala), Katarzyna Gniewkowska (Eleonora), Ewa Wisniewska (Eugenia), Jan Frycz (Stomil), Marcin Hycnar (Artur), Grzegorz Małecki (Edek), Jan Englert (Eugeniusz).
Scena Współczesna Teatru Poniedziałkowego przedstawia najznakomitszy i najpopularniejszy w Polsce, znany na świecie utwór „klasyka” rodzimej dramaturgii współczesnej Sławomira Mrożka. Jest to telewizyjna wersja przedstawienia, przygotowanego przez Macieja Englerta na Scenie w Baraku Teatru Współczesnego w Warszawie (premiera 1997).
Patrz: TANGO na DVD
Gwiazdorska obsada znakomicie wydobywa wciąż aktualne sensy utworu, utrzymanego w charakterystycznej dla autora konwencji groteski.
Błyskotliwa, zrealizowana we wnętrzach naturalnych, adaptacja klasycznej sztuki Moliera, dokonana przez Andrzeja Seweryna, gwiazdę Comedie Francaise. Spektakl przygotowywano niezwykle pieczołowicie. Same próby trwały prawie miesiąc - rzecz rzadko spotykana w Teatrze Telewizji. Reżyserowi udało się zgromadzić na planie znakomitą obsadę. Niejakim zaskoczeniem jest powierzenie roli tytułowej Michałowi Żebrowskiemu. Trzydziestolatek o urodzie romantycznego amanta w roli Tartuffe'a? Wszak sceniczny wizerunek Molierowskiego"świętoszka"do tej pory kojarzył się raczej z antypatycznym, podstarzałym, z trudem panującym nad chucią materialistą, ukrywającym prawdziwe oblicze za maską dewocji. Zdziwienie staje się mniejsze, gdy spojrzeć kto gra Elmirę, żonę Orgona, a zarazem obiekt pożądania Tartuffe'a. W tej roli wystąpiła Magdalena Cielecka, rówieśnica Żebrowskiego. W spektaklu Seweryna Elmira jest zatem niewiele starsza od dzieci Orgona, a co za tym idzie jej pełne erotycznego napięcia gry z Tartuffem nabierają dodatkowej pikanterii.W tłumaczeniu Bohdana Korzeniewskiego (w przeciwieństwie do Boya) Tartuffe jest przede wszystkim obłudnikiem, a dopiero potem religijnym hochsztaplerem. Znalazło to potwierdzenie w rozłożeniu akcentów i tytule spektaklu."Tartuffe, czyli obłudnik"nie stanowi wszakże próby radykalnej reinterpretacji Molierowskiego tekstu. Jak na filar Comedie Francaise przystało Seweryn zrealizował przedstawienie dość klasyczne, lecz bardzo starannie przemyślane, kunsztownie zainscenizowane i mistrzowsko zagrane. Zamożny i nabożny Orgon, bardzo wrażliwy na oznaki religijności u bliźnich, przygarnia pod swój dach niejakiego Tartuffe'a, ostentacyjnie demonstrującego swą wiarę. Zachowanie gościa budzi mieszane uczucia wśród członków rodziny Orgona, z wyjątkiem jego matki - nieco sklerotycznej pani Pernelle, która jest zachwycona przybyszem. W miarę upływu czasu syn gospodarza Damis oraz jego szwagier Kleant nabierają do Tartuffe'a wręcz obrzydzenia, zarzucając mu obłudę i cynizm. Orgon, coraz bardziej zdenerwowany odpiera te zarzuty i okazuje gościowi coraz większe honory. Wreszcie na złość rodzinie ofiarowuje mu cały swój majątek i córkę Mariannę za żonę, choć wcześniej przyrzekł ją szczerze zakochanemu Waleremu. Tartuffe, mając naiwnego Orgona w garści, ostrożnie ujawnia swoje prawdziwe oblicze. Bezceremonialnie stara się uwieść Elmirę, żonę swego dobroczyńcy. Nie wie jednak, że ma do czynienia z kobietą nie tylko piękną, lecz także przebiegłą.
Reżyserka Małgorzata Bogajewska w oryginalny sposób inscenizuje dramat skomplikowanych relacji ojcowsko-synowskich. Sztuka Artura Pałygi „Ojcze nasz” to typowy, chociaż tylko na poziomie fabularnym, dramat rodzinny. Zarówno w samym tekście, jak i w inscenizacji ciemna przytłaczająca opowieść łączy się z nieco perwersyjnym dowcipem i spotęgowanym absurdem tak strasznych, że aż śmiesznych sytuacji.
Pałyga i Bogajewska udowadniają, że komizm może być równie dojmujący, co tragizm. Szczególnie w świecie masowych mediów, które bombardują nas widokami skonwencjonalizowanego cierpienia.Wyborny komentarz do akcji stanowi muzyka wykonywana na żywo przez aktorów.
Autor: Artur Pałyga
Reżyseria: Małgorzata Bogajewska
Scenografia: Dominika Skaza
Muzyka / aranżacja muzyczna: Bartłomiej Woźniak
Światła: Marek Oleniacz i Małgorzata Bogajewska
Obsada: Adam Szarek (Franio), Anna Rokita (Mamusia), Marcel Wiercichowski (Ojciec), Wojciech Leonowicz (Dziadek / Czarna postać z pieca / Wujek Stefan/ Wojskowy I / Pies), Przemysław Branny (Mariuszowa / Pan z telewizora / Wujek Edward / Żołnierz/ Wojskowy II), Patryk Kośnicki (Siostra / Mariusz / Pielęgniarka wojskowa / Panienka z miasteczka / Ksiądz / Sąsiadka), Tomasz Lipiński (Brat / Lekarz wojskowy / Ciotka Atalia/ Wojskowy III/ Sąsiadka
Lena poddaje programowi resocjalizacyjnemu młodego chłopaka, który napadł na dom jej przyjaciela Jacka Gotta, znanego psychoterapeuty; jednym z elementów terapii ma być skonfrontowanie przestępcy z ofiarą.
Okazuje się, że techniki negocjacyjne, manipulacje psychologiczne, stosowane są przez parę lekarzy dusz nie tylko wobec pacjentów, lecz także w życiu prywatnym, wobec najbliższych.
Przestępca zaczyna pełnić rolę lustra, w którym odbiją się nowe, inne twarze Leny i Jacka.
Reżyseria: Magdalena Piekorz.
Studio Teatralne Dwójki, 17 września. PREMIERA
Zabawna historia małżeńskich perypetii Sędziego i jego żony, która prawie bezinteresownie, za drobne sto franków, udziela porad w różnych sprawach sądowych, zawsze takich, w których kobieta czuje się pokrzywdzona lub zagrożona. Pani owa, która sama też ma coś niecoś na sumieniu, umie jednak jako istota przebiegła obrócić wszystko na swoją korzyść. Z przebogatego, liczącego ok. 260 nowel dorobku Guy de Maupassanta (1850-93), w spektaklu wykorzystano opowiadania"Sprawa pana Louneau","Znak", "Prowokacja"."Order". W rękach wytrawnych scenarzystów proza francuskiego naturalisty, pełna wnikliwych obserwacji psychologicznych i humoru, przeobraziła się w zręczną komedię, która naprawdę bawi nie tylko śmiesznymi sytuacjami i zaskakującymi zbiegami okoliczności, ale także świetnymi rolami aktorskimi: Krzysztofa Kowalewskiego, Joanny Szczepkowskiej, Wojciecha Pokory, Joanny Żółkowskiej i całej plejady gwiazd występujących w tym przedstawieniu. Opowiadanym z lekkim przymrużeniem oka historyjkom towarzyszy stylowa, urokliwa muzyka Mozarta.Najpierw w domu sędziostwa zjawia się poczciwa pani Broument ze swoim problemem. Jej chłop zgłupiał ze szczętem, namówiony przez karczmarza, chciał ją utopić, więc wezwała żandarmów, a teraz mąż siedzi w więzieniu, a ona musi spłacić jego dług. Naprawdę rzecz się miała nieco inaczej, co pokazują napływające obrazki z karczmy i chałupy. Nieszczęsny Broument i oberżysta próbują utopić tego mola, co ich gryzie, każdy swojego. Chłop musi spłacić do niedzieli 1000 franków, karczmarz do dziś spłaca swoje długi zaciągnięte na leczenie i pogrzeb żony, w dodatku wciąż jest sam, nie ma kogo skrzyczeć, gdy jest zły, ani komu przyłożyć - i w łeb, i kijem, i na goło. Broument proponuje Cornoutowi, że sprzeda mu swoją babę. Próba zważenia"towaru"domowym sposobem, z użyciem beczki wypełnionej wodą, kończy się niewesoło dla powódki Broument. Na szczęście żona Sędziego wie, jak sprawić, by małżonek wydał wyrok całkowicie satysfakcjonujący kobiecinę. Następnie dobrodziejkę pokrzywdzonych pań odwiedza brzemienna wdowa Louneau. Jej ś.p. mąż zapisał majątek własnej siostrze, chyba że małżonka w stosownym czasie wyda na świat dziecko. Zdesperowana niewiasta zwraca się do znajomego sklepikarza, ojca ośmiorga dzieci, by"zajął stanowisko w sprawie jej bezpłodności", za skuteczną pomoc obiecując 500 franków. Na takie dictum Lancour energicznie zabiera się do działania, lecz jego żona wyznaje pani Louneau"jak kobieta kobiecie", że z ośmiorga dzieci spłodził tylko jedno, a i to nie jest pewne. Tymczasem wdowa musi mieć pewność, że jej starania będą owocne, więc ponawia próby z różnymi partnerami. Oczywiście, w tej sytuacji nie zamierza płacić panu Lancour, skoro jego przysługa być może nic nie była warta. I znów żona Sędziego doradza przedsiębiorczej niewieście, co powiedzieć, aby nader wstydliwy"w sprawach sypialni"Sędzia oddalił powództwo sklepikarza.
Adaptacja słynnej powieści Waldemara Łysiaka, która ukazała się po raz pierwszy w 2000 roku. Spektakl w reżyserii Jerzego Zelnika.
Ostatnia z komedii Moliera, w reżyserii Giovanniego Pampiglione. Transmisja na żywo z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Dramat Stanisława Grochowiaka w reżyserii Roberta Glińskiego.
Po „Ludziach i aniołach” zrealizowanych w Teatrze Współczesnym w Warszawie i zaprezentowanym na żywo w Teatrze Telewizji, Wojciech Adamczyk znów sięgnął po twórczość rosyjskiego dziennikarza i satyryka Wiktora Szenderowicza.
Spektakl Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej zrealizowany na postawie książki Piotra Witta „Przedpiekle sławy. Rzecz o Chopinie”.
Telewizyjna wersja napisanego w 1931 roku dramatu Zofii Nałkowskiej. Spektakl z 1981 roku.
Telewizyjna wersja słynnego przedstawienia Teatru IMKA w Warszawie.
Tym przedstawieniem miał powrócić do Teatru Telewizji wybitny polski reżyser Grzegorz Królikiewicz. Niestety, w trakcie przygotowań do spektaklu zmarł. Jego dzieło kontynuuje syn i współautor sztuki Jacek Raginis-Królikiewicz.
Autorski monodram Joanny Szczepkowskiej.
Sztuka Dżordże Lebovića w reżyserii Jana Kulczyńskiego. Spektakl z 1971 roku.
Spektakl Anny Wieczur-Bluszcz zrealizowany na podstawie książki Kornela Makuszyńskiego.
Komedia Tadeusza Rittnera w reżyserii Jana Englerta.
Znakomity monodram Ewy Błaszczyk, którego premiera odbyła się w Teatrze Studio w Warszawie, oparty na tekstach Oriany Fallaci, jednej z najwybitniejszych dziennikarek swojej epoki (w 2019 roku obchodziłaby 90. rocznicę urodzin).
Sztuka Johna Osborne’a w reżyserii Zygmunta Hübnera. Spektakl z 1973 roku.
Spektakl Patrycji Dołowy i Pawła Passiniego miał premierę 26 maja 2016 roku w Teatrze Żydowskim w Warszawie.
Barwna podróż muzyczna do lat trzydziestych przedwojennej Polski. Spektakl Andrzeja Strzeleckiego.
Rejestracja słynnego monodramu Bogusława Schaeffera w wykonaniu Jana Peszka. Przedstawienie z 1986 roku.
Czarna komedia Agnieszki Osieckiej w reżyserii Konrada Swinarskiego. Spektakl z 1961 roku.
Wielki dramat Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego. Premiera 21 stycznia 2019 roku.
Tekst Tomasza Śpiewaka w reżyserii Michała Borczucha. Rejestracja spektaklu Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie.
Na 40-lecie działalności Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice jego twórca Włodzimierz Staniewski przygotował niezwykłe widowisko, tym razem inspirowane „Weselem” Wyspiańskiego ze specjalnie skomponowaną muzyką Zygmunta Koniecznego.
Spektakl Jacka Głomba jest adaptacją powieści „Tysiąc spokojnych miast” Jerzego Pilcha.
Jeden z najwybitniejszych dramatów Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz.
Sztuka Szymona Bogacza w reżyserii Adama Sajnuka zrealizowana została w ramach projektu Teatroteka w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
Spektakl Teatru Sensacji Kobra z 1973 roku. Scenariusz napisał Andrzej Wydrzyński, a wyreżyserował Stanisław Zaczyk.
Sztuka Cezarego Harasimowicza w reżyserii WitoldA Adamka. Spektakl z 2000 roku.
Autorski spektakl Juliusza Machulskiego z 2003 roku.