Teatr Telewizji TVP

Obrona Ksantypy

Sztuka Ludwika Hieronima Morstina w reżyserii Jerzego Gruzy. Spektakl z 1969 roku.

Napisana w 1939 roku"Obrona Ksantypy"do dziś jest najchętniej grywaną sztuką Ludwika Hieronima Morstina. Ten znakomity znawca antyku, potrafiący z przyjaciółmi improwizować długie rozmowy po łacinie, pisał wiele dla teatru. Kto jednak dziś pamięta"Penelopę", „Kleopatrę", czy"Panteję", by wymienić tylko dramaty, wchodzące w skład jego tetralogii antycznej? Dlaczego komedia o Ksantypie, stanowiąca czwartą część tego cyklu oparła się próbie czasu? Po prapremierze sztuki Wojciech Natanson notował:"Gdy w warszawskim Teatrze Polskim zapadła kurtyna po ostatnim akcie, odnieśliśmy wrażenie, iż stało się coś bardzo doniosłego i pięknego. W epoce, gdy tyle wzniosłych mitów doznało odbrązowienia, polski poeta upomniał się o krzywdę małżonki wielkiego filozofa, ukazał jej racje, bardzo kobiece, nie wytrzymujące krzyżowych pytań zgodnych z zasadami sokratesowskiej konsekwencji, ale pełne prawdy życiowej, z życiem zgodne, z niego wynikające, posłuszne prawom kobiecego serca".Morstinowi udała się rzecz niezwykła. Pozostając w zgodzie z obiegowymi (i przecież zgodnymi z prawdą) sądami na temat związku Sokratesa i Ksantypy, ukazał to małżeństwo z perspektywy żony filozofa. Ksantypa w ujęciu pisarza nie jest wyłącznie gderliwą sekutnicą (choć nie zawaha się wylać wiadro wody na głowę nieproszonego gościa), lecz przede wszystkim zmęczoną, zapracowaną kobietą, skazaną na samotne użeranie się z leniwymi sługami, biedą i prowadzeniem gospodarstwa. Mimo że młoda i ładna odrzuca ofertę pozowania zarozumiałemu artyście Parrasjosowi. Nie pozwala też sobie na romans z przystojnym i bogatym Charmidesem, który ją do tego usilnie namawia. Z drugiej wszakże strony, jak każda kobieta pragnie adoracji i zrozumienia, marzy o eleganckich strojach, wygodnym życiu, wykwintnych perfumach, podróżach. Jednak nie za cenę zdrady. Gdy rozzłoszczona obojętnością Sokratesa zdecyduje się wreszcie na schadzki z Charmidesem, nie przekroczy granicy platonicznej fascynacji. Gdy zakochany młodzieniec zaproponuje jej wspólną ucieczkę, w ostatniej chwili wycofa się, widząc, że Sokrates zapomniał płaszcza i niechybnie"dostanie zimnych dreszczów i gorączki". W rezultacie adorator wyjedzie sam. Jednak po latach żonie filozofa i Charmidesowi przyjdzie się jeszcze spotkać.Pod piórem Morstina Ksantypa wyrasta niemal na bohaterkę heroiczną. Jej heroizm jest cichy i nieefektowny. Polega na dobrowolnej ofierze z własnego życia, złożonej - było nie było - największemu filozofowi starożytności. Ofierze bezinteresownej, bez nadziei na jakikolwiek odruch wdzięczności. Sokrates bowiem odnosi się do małżonki z szacunkiem i łagodnością, lecz wydają się one przede wszystkim konsekwencją jego humanistycznej filozofii niż głębokiego uczucia. Zatopiony we własnych myślach nie traci czasu na zarabianie pieniędzy, ani na naprawę frontonu domu, ani na kupno nowego wiadra, ani na męską rozmowę z leniwym sługą ("Nie trzeba się uprzedzać do ludzi, kochana Ksantypo"). Nawet głód mu nie straszny, bo zaprzątnięty sprawami du

cha, obywa się pajdą chleba z czosnkiem albo chodzi spać bez kolacji. Narzekania żony zbywa elokwentną pochwałą pracowitości, będącą jakoby wewnętrzną potrzebą Ksantypy:"Lubisz porządek w domu, więc sprzątasz cały dzień. Dla ciebie pięknie poustawiane naczynia kuchenne w rytmiczny rząd, to jak najpiękniejsza muzyka. Gdy wyjmiesz jedno z nich ze środka, nawet sama luka jest dla ciebie piękna jak chór dytyrambiczny, w którym pauza sprawia także estetyczną rozkosz. Gdybyś miała nie jednego, ale stu niewolników, jeszcze byś sama garnki ustawiała i chlajny przewieszała, bo nie ma dla ciebie większej rozkoszy, jak kurz wytrzepać z wełny. A mnie znów to mniej interesuje".Kontrast między naturą myśliciela i jego żony to najczęściej eksploatowane w"Obranie..."źródło komizmu. Jak to jednak możliwe, że Ksantypa, mimo tylu niedogodności, nie decyduje się opuścić Sokratesa? - pyta między wierszami Morstin. I w miarę rozwoju fabuły subtelnie podpowiada odpowiedź: bo jest kobietą w głębi ducha niezdolną do podłości; bo wie, że Sokrates potrzebuje jej troski i zapobiegliwości; bo czuje, że związała się z człowiekiem wybitnym, nieskończenie przerastającym otoczenie; bo wreszcie jest również zdolna do duchowych wzlotów, o czym dowodnie przekonuje zakończenie.Zrealizowane w 1969 roku przedstawienie Jerzego Gruzy zachowuje właściwe proporcje między poszczególnymi elementami sztuki Morstina. Reżyser nie dał się wciągnąć w pułapkę taniej farsowości. Dzięki temu"Obrona Ksantypy", pozostając humorystyczną opowieścią o związku dwojga konkretnych ludzi, nabiera cech uniwersalnych. Przeobraża się w intrygujące studium małżeństwa, aktualne w każdej epoce i pod każdą szerokością geograficzną.

czas: 73 min, scenografia: Xymena Zaniewska, muzyka: Edward Pałłasz, występują: Zofia Kucówna (Ksantypa), Ignacy Machowski (Sokrates), Iga Cembrzyńska (Mirryna), Roman Kłosowski (Tyreusz), Janina Traczykówna (Sofrone), Maciej Englert (Charmides), Gustaw Lutkiewicz (Parrasjos), Andrzej Nardelli (Fedros), Kazimierz Meres (Agaton) oraz Piotr Pawłowski i Józef Kostecki, realizacja TV: Barbara Sałacka,