Teatr Telewizji TVP

Barbara Borys-Damięcka: to sztuka filmu i teatru

– Sama, jak w TVP pracowałam, to poza Teatrem Telewizji przenosiliśmy wybitne spektakle z różnych teatrów w Polsce, czyli robiliśmy transmisje z tych teatrów, by widzowie w całej Polsce wiedzieli, że w innych ośrodkach istnieją bardzo dobre przedstawienia – mówi senator Barbara Borys-Damięcka, przez wiele lat reżyserująca spektakle TTV.

Czy taka forma jak Teatr Telewizji ma przed sobą przyszłość?

– Ja jestem wieczną optymistką. Teatr Telewizji był, jest i chciałabym, żeby dalej był moim życiem. Ale ja cały czas mówię o prawdziwym Teatrze Telewizji – o teatrze robionym przez telewizję, według koncepcji telewizyjnej. Nie mówię tu o przenoszeniu spektakli teatralnych z różnych teatrów do studia. Bo jest to takie pośrednie wyjście w sytuacji braku Teatru Telewizji na dzień dzisiejszy. Ale to nie jest ten Teatr Telewizji, który my, starzy twórcy,i mamy na myśli.

To co jest nazywane Teatrem Telewizji na żywo ma być powrotem do korzeni, do tego jak w początkach TVP robiony był teatr…


– To jest w pewnym sensie powrót do Teatru Telewizji, bo można powiedzieć, że dziś nadajemy, czy pokazujemy taki teatr, ale trzeba pamiętać o tym, że teatr telewizji, który wymyślili Anglicy – oni to pierwsi zaczęli robić, a my byliśmy drudzy w kolejności – to jest sztuka połączenia teatru i filmu. Sama technika telewizyjna daje takie możliwości. To jest dużo bogatsza możliwość zrobienia inscenizacji niż przeniesienie spektaklu teatralnego, czemu jednak się nie sprzeciwiam. Sama, jak w TVP pracowałam, to poza Teatrem Telewizji przenosiliśmy wybitne spektakle z różnych teatrów w Polsce, czyli robiliśmy transmisje z tych teatrów, by widzowie w całej Polsce wiedzieli, że w innych ośrodkach istnieją bardzo dobre przedstawienia. To zachęcało ludzi do chodzenia do teatrów. Teatr Telewizji to sztuka filmu i teatru, to znaczy sztuki aktorskiej i umiejętności pracy reżysera z aktorem, wyniesionej z doświadczeń teatralnych w połączeniu z filmem, do którego już potrzebne są kamery, innego typu świecenie, inny język narracji i coś, co się w filmie nazywa skrótem filmowym. To weszło do języka Teatru Telewizji i to jest właśnie prawdziwy Teatr Telewizji.

A jeśli chodzi o repertuar, to co powinno przeważać – klasyka, czy teksty autorów współczesnych?

– To wszystko powinno zależeć od koncepcji programowej ludzi, którzy decydują o tym, co chcieliby, żeby się znalazło w Teatrze Telewizji. Z czasów, które ja dokładnie pamiętam, było miejsce na klasykę, było miejsce na sztukę współczesną – światową i polską. Było miejsce na komedie, było miejsce na spektakle kryminalne, czy spektakle z pogranicza farsy, czy też spektakle o charakterze muzycznym. Są to wszystko gatunki, które świetnie się znalazły w Teatrze Telewizji, miały swoje miejsce i były realizowane. I dzięki temu widz miał bardzo duży wybór.

Wydaje się, że jednak głównym problemem są jednak pieniądze…

– Pieniądze to nie tylko problem Teatru Telewizji, ale ogólnie TVP. Na różnych forach się o tym mówi – i w Senacie, i w Sejmie są komisje kultury. Wszyscy jednogłośnie twierdzą, że Teatr Telewizji na mapie prezentowania kultury polskiej jest jak najbardziej potrzebny. I niestety na tych stwierdzeniach, jak dotychczas, się kończy.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Krzysztof Lubczyński i Paweł Pietruszkiewicz